Niestety,ktoś w ostatnich sekundach mnie przelicytował...Wrrrrrrr... :)
Popularny portal aukcyjny jak widać odmierza czas według własnych zasad.
" Ich " poniżej minuty jakoś nie współgra z moim czasem... Gdyby to była aukcja na żywo....malowidło byłoby z pewnością moje! ;)
A już najbardziej ugryzło mnie to ,że przelicytowano mnie o jakieś grosze... :( I piękny Norweski "przodek" w czarnym surducie, powędrował do innego szczęśliwca ..
A kiedyś mogłam mieć własny portret...
Mając lat 16 ,stałam latem na przystanku tramwajowym w swojej dzielnicy.Jak to bywa / bywało ? (Rzadko teraz korzystam z miejskiego transportu ) ,tramwaj się spóźniał .
Z daleka widziałam starszego ,brodatego,ubranego na ciemno jegomościa,znanego w naszej dzielnicy jako "artystę".Jak pech to pech ,malarz podszedł do mnie,przyglądał się badawczo mojej twarzy ( aż zrobiło mi się nieswojo) ,wreszcie przemówił.
- namaluję Cię
- słucham ?
- namaluję Cię -powtórzył .
Oczywiście odmówiłam.Artysta był nieugięty.Lecz źle trafił ,bo natrętne osoby lekko mówiąc, mnie irytują...Nie miałam nigdy kłopotu ze "spławianiem " niechcianych towarzyszy,ale trzeba mu było przyznać,robił co mógł żeby mnie przekonać do tego obrazu...Wreszcie widząc ,że z płótna będą nici,powiedział,dalej drepcząc wokół mnie,że w takim razie on mnie wyrzeźbi...O MATKO.... hehehehe
Co za uparty gościu ...Mówił ,że kości policzkowe będzie trudno,ale on sobie i z tym poradzi....
Zaczęłam się rozglądać,czy może nadchodzą moi znajomi,to by dopiero mieli ubaw przez tydzień z mojego nowego "adoratora" :))
Było gorąco ( pewnie z emocji także),tramwaj nie nadjeżdżał,a brodaty sprawca mojej udręki nadal świdrował mnie swoimi oczkami. Trafiła kosa na kamień.Po kolejnej ,mojej chyba setnej ,negatywnej odpowiedzi,z ulgą zobaczyłam nadjeżdżający tramwaj.Gdy tylko motorniczy otworzył drzwi ,szybko wskoczyłam do środka.Myślę,że sam Usain Bolt nie zrobiłby tego szybciej.Uparty człowiek ,nigdy wcześniej, ani później nie spotkałam nikogo tak uporczywego...
A może trzeba było się zgodzić i miałabym swoje 16 letnie ,piękne odbicie na płótnie? A może ten artysta namalowałby dzieło swojego życia?Kto wie....
Znajomi mówili,że facet miał talent...
Dobrych parę lat temu , malowałam,rysowałam,pisałam wiersze... Tylu rzeczy już dzisiaj nie robię...proza życia codziennego. :(
Jakiś czas temu ,nawet u Pana Piotra - Antyka ,widziałam piękną ,dużą sztalugę,która sama w sobie była dziełem sztuki.Nawet dużo za nią nie chciał- jak dla mnie rzecz jasna. :) Niestety brak miejsca :(
Od dzieciństwa lubiłam rysować i malować.a najbardziej po ścianach w domu :)) Brałam zazwyczaj kredki świecowe i ciach,kwiatki i ptaszki.Do dziś pamiętam malunek przedstawiający białego gołębia,nawet moja Babcia mówiła,że to był bardzo udany ptak,a miałam wtedy 7 lat.
Podczas kolejnego malowania ścian,oczywiście ptak pozostał na swoim miejscu,reszta ściany została na nowo odświeżona :))
W podstawówce także malowałam i rysowałam ( nauczycielka widziała we mnie pasję :) ),na tablicach informacyjnych w klasie i szkole ,adekwatnie do okoliczności,wisiały moje prace.
Kiedyś, mój starszy brat pożyczył od kolegi ,taki piękny, duży brulion w kolorową kratkę,z szerokim marginesem.Zeszyt leżał na stole....kilka pierwszych stron było czymś zapisanych,ale nie zwracałam na to uwagi,tak bardzo podobały mi się te kartki.Wzięłam kredki i namalowałam kwiatki......dużo kwiatków....
Mój brat ,gdy zobaczył co robię ,wpadł w szał,bo to był zeszyt kolegi,a on go tylko pożyczył ,żeby odpisać lekcje.. w tamtym czasie nie było w Polsce takich kolorowych zeszytów...wszystko szare,bure..
Miałam farta ,że zawsze szybko biegałam ( uciekłam na piętro) i zamknęłam drzwi na klucz,brat stał pod drzwiami... :)) Powiedział ,że gdy wyjdę, to stłucze mnie na kwaśne jabłko ,więc siedziałam na piętrze pół dnia...
Brat się pewnie jakoś dogadał z tym kolegą ( jak to faceci ) ,bo później Marcin nadal do nas przychodził i gdy na mnie patrzył, to się uśmiechał ;)
Pięknego dnia wszystkim ! :)