środa, 27 kwietnia 2016

Portret

Licytowałam portret olejny "przodka" .Modny ostatnio detal na ścianach .Oczami wyobraźni widziałam jak go wieszam na jednej ze ścian...
Niestety,ktoś w ostatnich sekundach mnie przelicytował...Wrrrrrrr... :)
Popularny portal aukcyjny  jak widać odmierza czas  według własnych  zasad.
" Ich " poniżej minuty jakoś nie współgra z moim  czasem... Gdyby to była aukcja na żywo....malowidło byłoby z pewnością moje! ;)
A już najbardziej  ugryzło mnie to  ,że przelicytowano mnie o jakieś grosze... :(  I piękny  Norweski "przodek" w czarnym surducie, powędrował do innego szczęśliwca ..
A kiedyś mogłam  mieć własny portret...
Mając lat 16 ,stałam latem na przystanku tramwajowym w swojej dzielnicy.Jak to bywa / bywało ?  (Rzadko  teraz korzystam z miejskiego transportu ) ,tramwaj się spóźniał .
Z daleka widziałam starszego ,brodatego,ubranego na ciemno jegomościa,znanego w naszej dzielnicy jako "artystę".Jak pech to pech ,malarz podszedł do mnie,przyglądał się badawczo mojej twarzy ( aż zrobiło mi się nieswojo) ,wreszcie przemówił.
- namaluję Cię
 - słucham ?
 - namaluję Cię -powtórzył .
Oczywiście odmówiłam.Artysta był nieugięty.Lecz  źle trafił ,bo natrętne osoby lekko mówiąc, mnie irytują...Nie miałam nigdy kłopotu  ze "spławianiem " niechcianych towarzyszy,ale trzeba mu  było  przyznać,robił  co mógł żeby mnie przekonać do tego obrazu...Wreszcie widząc ,że z płótna będą nici,powiedział,dalej drepcząc wokół mnie,że w takim razie on mnie wyrzeźbi...O MATKO.... hehehehe
Co za uparty gościu ...Mówił ,że kości policzkowe  będzie trudno,ale on sobie i z tym poradzi....
Zaczęłam się rozglądać,czy może  nadchodzą moi znajomi,to by dopiero mieli ubaw przez tydzień z mojego nowego "adoratora" :))
Było gorąco ( pewnie z emocji także),tramwaj nie nadjeżdżał,a brodaty sprawca  mojej udręki nadal świdrował mnie swoimi oczkami. Trafiła kosa  na kamień.Po kolejnej  ,mojej chyba setnej ,negatywnej odpowiedzi,z ulgą zobaczyłam nadjeżdżający tramwaj.Gdy tylko  motorniczy otworzył  drzwi ,szybko wskoczyłam do środka.Myślę,że sam Usain  Bolt nie zrobiłby tego szybciej.Uparty człowiek ,nigdy wcześniej, ani później nie spotkałam nikogo tak uporczywego...
A może trzeba było się  zgodzić i miałabym swoje 16 letnie ,piękne odbicie na płótnie? A może ten artysta namalowałby dzieło swojego życia?Kto wie....
Znajomi mówili,że facet miał talent...
Dobrych parę lat temu ,  malowałam,rysowałam,pisałam wiersze... Tylu rzeczy już dzisiaj nie robię...proza życia codziennego. :(
Jakiś czas temu ,nawet u Pana Piotra - Antyka ,widziałam   piękną ,dużą sztalugę,która sama w sobie była dziełem sztuki.Nawet dużo za nią nie chciał- jak dla mnie rzecz jasna. :) Niestety brak miejsca :(
Od dzieciństwa  lubiłam rysować i malować.a najbardziej po ścianach w domu :)) Brałam zazwyczaj kredki świecowe i ciach,kwiatki i ptaszki.Do dziś  pamiętam  malunek przedstawiający  białego gołębia,nawet moja Babcia  mówiła,że to był bardzo udany ptak,a miałam wtedy 7 lat.
Podczas kolejnego malowania ścian,oczywiście ptak pozostał na swoim miejscu,reszta ściany została na nowo odświeżona  :))
W podstawówce  także malowałam i rysowałam ( nauczycielka widziała we mnie pasję :) ),na tablicach informacyjnych w klasie i szkole ,adekwatnie do okoliczności,wisiały moje prace.
Kiedyś, mój starszy brat pożyczył od kolegi ,taki piękny, duży brulion w kolorową kratkę,z szerokim marginesem.Zeszyt leżał na stole....kilka pierwszych stron było czymś zapisanych,ale nie zwracałam na to uwagi,tak bardzo podobały mi się te kartki.Wzięłam  kredki i namalowałam kwiatki......dużo kwiatków....
Mój brat  ,gdy zobaczył co robię ,wpadł w szał,bo to był zeszyt kolegi,a on go tylko pożyczył ,żeby odpisać lekcje.. w tamtym czasie nie było w Polsce takich kolorowych zeszytów...wszystko szare,bure..
Miałam farta ,że zawsze szybko biegałam  ( uciekłam na piętro) i zamknęłam drzwi na klucz,brat stał pod drzwiami... :)) Powiedział ,że gdy wyjdę, to stłucze mnie na kwaśne jabłko ,więc siedziałam na piętrze pół dnia...
Brat się  pewnie jakoś  dogadał z tym kolegą   ( jak to faceci ) ,bo później  Marcin nadal do nas przychodził i gdy na mnie patrzył, to się uśmiechał ;)
Pięknego dnia wszystkim ! :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz