Odwiedziłam dzisiaj z samego rana, dawno niewidzianego pana Piotra.
Tak,nie byłam u niego 6 miesięcy.Jak ja tak mogłam?! ;)) I jak ten czas leci...
Pan " antyk" naprawdę szczerze ucieszył się na mój widok,pytając : "gdzie ta normalna kobieta tyle czasu się podziewała" ? Z tą normalnością to chyba jednak trochę przesadził ;) ...
Już dawno nikt tak szczerze i z nie udawaną radością mnie nie powitał :) Może z wyjątkiem zwierząt,a zwłaszcza psa koleżanki,który za każdym razem gdy mnie widzi dostaje apopleksji...
Razem z żoną , pan Piotr prowadzi od wielu lat firmę z pięknymi antykami,bibelotami i całą resztą tego dekoracyjnego ustrojstwa.
Jeszcze pół roku temu,gdy ostatni raz się widzieliśmy,jego żona zgodziła się na moją biznesową propozycję ,ale on się wahał.A dzisiaj bez mrugnięcia okiem,zgodził się.Powiedział,że w związku z tym,że ja poprawiłam mu nastrój dzisiejszą moją obecnością ,jest na tak.Taaa,urok osobisty działa ;)
Lubię rozmawiać z panem Piotrem,jeździ on po całej europie i przywozi prawdziwe skarby.I historie z nimi związane ( lubię słuchać różnych historii ).
Jakiś czas temu opowiadał o znajomym ,który sprzedawał dom,bo wyprowadzał się z Polski .A znajomy ,kolekcjonował stare,oryginalne przedmioty z Afryki.I on jako pierwszy mógł wybrać meble i inne rzeczy.
Mówi,że największe wrażenie zawsze robiła na nim ściana,na której wisiały dwie stare,oryginalne włócznie ( których w tej chwili nie można już przywieźć i wywieźć z kraju) i stara łódź,wydrążona z pnia.
Oczami wyobraźni widziałam te cuda.Włócznie mnie nie kręcą ,ale tę łódź chciałabym zobaczyć ,dotknąć.Ot,cała ja ;))
Świeci słońce ,interes załatwiony,szczere twarze z rana i dobre słowo.Tak,tego było mi trzeba.
Udanego dnia ! :)